Dryfuję nad przepaścią

A więc wróciłaś. Po ponad dziesięciu miesiącach nieobecności. Nie mogę powiedzieć, że tęskniłam, wręcz przeciwnie - całkiem miło było budzić się bez Twojego niebieskiego spojrzenia wypełniającego mnie bezbrzeżną pustką. Ale też skłamałabym mówiąc, że się nie spodziewałam. Podskórnie, pełna obaw czekałam na ten moment aż wrócisz, położysz mi dłonie na ramionach i powiesz "już jestem przy Tobie, nigdy Cię nie zostawię". I choć Twoja obecność niesie ze sobą skurcz trzewi, to jednak pewność tego, że niezależnie co się dzieje będziesz, że wiem czego mogę się spodziewać, jest kojąca. 

Ciekawe ile zostaniesz, czy będę czerpać z Ciebie energię na długie bezsenne noce, czy wręcz przeciwnie - wyssiesz ją ze mnie i zostawisz puste miejsce, którego niczym nie zapełnie. 

RATUNKU RATUNKU RATUNKU

Nikt nie słyszy

KRZYCZĘ KRZYCZĘ KRZYCZĘ
Złap mnie w kajdany ramion, nie puszczaj
boje się siebie
uratuj mnie


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Odeszła

Świadomość i akceptacja