Ulotność

Staram się wszystko przypomnieć i wszystko pamiętać.

Dudniące tramwaje przejeżdżające pod blokiem, nocne audycje radiowe, cichutkie mówienie do siebie, "o choroba" dziadka i jego stosy krzyżówek, ciche i delikatne kroki babci, jej siedzenie na blacie mebli zamiast na kanapie, problemy z komputerem dziadka, charakterystyczny zapach - dymu, gazu i czystości, maleńką kuchnie, herbatę w granulkach, niebieski koc z delfinami, sterty winylowych płyt, maszyna do pisania stojąca na balkonie, elektroniczne pierdółki dziadka, nasze zdjęcia na półkach, naklejki różowych łabędzi w wannie, barek w narożniku pełen słodkich napoi, czarny, drewniany wieszak na kurtki, golarka dziadka w łazience, gazetki pod ławą (które zawsze przeglądałam), malutka kuchnia z której widać było osiedlowych alkoholików, miliony elektrogadżetów dziadka ukrytych w szafce nocnej, jego mówienie do mnie "moja księżniczko" (zawsze nią byłam, zawsze nią będę), danonki w lodówce, jego kaszel, jego zaufanie w moje słowa, ich wspólne sprzeczki, jego chęć odwiedzenia Łodzi. 

Już teraz tak wiele umyka.

Pomimo, że nigdy nie byliśmy bardzo blisko - brakuje mi ich. Brakuje mi tego miejsca. Brakuje mi tamtego czasu. 
Brakuje mi tego, że już tam nigdy nie będę. Że nigdy ich nie przytulę. Nigdy nie usłyszę śmiechu babci, nigdy nie zobaczę łobuzerskiego uśmiechu dziadka. 

Wróćcie, proszę. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dryfuję nad przepaścią

Odeszła

Świadomość i akceptacja